Kiedy byli już na miejscu , okazało się , że mężczyzna zaprosił Angie do tej samej kawiarni, w której poznała Maję. Weszli do środka i wspólnie usiedli przy stoliku na końcu sali. Nim zdołali wziąć do rąk meni, obok dwójki stanęła uśmiechnięta od ucha do ucha Maja. Angie wiedziała , że teraz kobieta jeszcze bardziej zacznie się wypytywać ją o prywatne sprawy.
- Co podać? - zapytała z ekscytacją w głosie, co chwilę patrząc na Angie oraz na Germana.
- Ja poproszę czarną kawę. - odparł brunet, zwracając się do kelnerki.
- A pani?- dopytała, jeszcze bardziej się uśmiechając.
- Ja poproszę herbatę z cytryną.
- Świetnie...- rzekła kelnerka , zapisując zamówienia w notesie , po czym szybko się ulotniła, zostawiając Angeles i Germana samych.
Między dwójką zapadła grobowa cisza. Angie nie lubiła takich sytuacji. Nigdy wtedy nie wiedziała co powiedzieć , jak się zachować. Wolała , aby pierwszy ruch zrobiła druga osoba , niż ona. Na to , więc teraz czekała. Choć nie przepadała za Castillo , nie mogła od niego tak po prostu odejść. W końcu , stara się u niego o pracę, a dzięki takiej sytuacji , może uda jej się go do siebie przekonać.
- No , więc panno Angeles... - odezwał się po chwili , a po plecach Angie przeszły dreszcze.- Może powie pani coś o sobie więcej?
Kobieta cicho westchnęła, poprawiając się na krześle.
- Co tu mówić... Nie jestem stąd....
- To widać. - lekko zaśmiał się Castillo. - A skąd pani pochodzi?
- Z Wielkiej Brytanii.
- A jak to się stało , że znalazła się pani tutaj w Rzymie?
- Ehh... - westchnęła na złe wspomnienia z przeszłości. - Po prostu... Nie układało mi się zbytnio... - z trudem odparła cichym głosem, po czym spuściła twarz .
German zorientował się , że tym pytaniem przygnębił Angeles. Jakaś dziwna siła w nim , chciała dowiedzieć się czegoś więcej o tej niewinnej kobiecie , ale nie chciał popsuć jeszcze bardziej jej humoru.
- Przepraszam , jeżeli panią uraziłem. - powiedział po krótkiej chwili.
- Nic się nie stało. - delikatnie uśmiechnęła się pod nosem. - Tak już musiało być. - dodała , unosząc wzrok na mężczyznę , który teraz przyglądał się kobiecie z jeszcze większą uwagą.
Ponownie poczuła jak jej policzki przybierają różowego koloru. Potrząsnęła lekko głową , aby loki , choć trochę zakryły jej czerwoną twarz. Nienawidziła kiedy to robił. Bezkarnie gapił się na nią , jakby chciał z niej coś wyczytać , czegoś się dowiedzieć. Przez myśl przeszło jej , że mężczyzna po prostu stara się o to , aby jego pracownicy byli jakoś kompetentni i tyle.
Po pięciu minutach milczenia, wróciła kelnerka wraz z zamówionymi napojami.
- Proszę bardzo. - rzekła z uśmiechem.
Angieles spuściła twarz. Była zła na siebie , że jednak się zgodziła na to spotkanie. Ale z drugiej strony , może tak musiało być.
Było w niej tyle sprzeczności , że na prawdę nie wiedziała co się z nią dzieje. Upiła łyka gorącego napoju i zaczęła się zastanawiać nad dalszą rozmową z panem , gburem, Castillo.
- Dlaczego wybrała pani tą pracę ?
Ocknęła się i spojrzała na bruneta.
- Eem... Nie wiem , czy powinnam to powiedzieć. - nieśmiało się zaśmiała.
Na jej widok , mężczyzna również się rozweselił, aż dziwne. W tej kobiecie było coś , co przyciągało , a jednocześnie odpychało. Chciał ją lepiej poznać , a zarazem nie chciał i to było dziwne.
- Proszę śmiało. Szczerość przede wszystkim. - odparł ze spokojem.
Ta odpowiedź kobietę trochę zdziwiła , ponieważ teraz nie wiedziała co myśleć o tym mężczyźnie. Raz wydaje się być gburem do kwadratu , a raz ciepłym oraz uprzejmym mężczyzną , czyli ideałem każdej kobiety. Na tę myśl Angie wzdrygnęła, lecz nie przejęła się tym.
- No ,więc... Tak na prawdę , to szukałam byle jakiej pracy... - rzekła cichym głosem, co chwilę zerkając na Castillo z obawą przed jego reakcją.
Mężczyzna , jednak nie zdenerwował się , ani też nie pochmurniał, a wprost przeciwnie. Zaśmiał się , po czym upił łyka swego napoju. Kolejny raz zaskoczył Angie.
- Tak jak mówiłem szczerość przede wszystkim. - powiedział , śmiejąc się.
Rozmawiali tak jeszcze godzinę , a może dwie lub trzy... To było dla nich mało istotne , gdyż w swoim towarzystwie czuli się na prawdę dobrze. Nie tak , jak przed Eleną , czy też przed Alexandrem. Oboje mieli wrażenie , jakby znali się od zawsze. Jakby każde z nich znało siebie na wylot.
Angeles przez całą rozmowę czuła w jej wnętrzu nieznane uczucie. Nie zwracała na nie uwagi , lecz po pewnym czasie uczucie się nasiliło. Pomimo tego , że nie chciała przerywać rozmowy , musiała.
- Przepraszam , ale muszę już iść. - rzekła , wstając.
- Na prawdę? Która to już godzina... - zapytał , patrząc na zegarek u ręki. - O... 21. - dodał i wstał za Angeles. - Może panią odprowadzę?
Kiedy Angie usłyszała to pytanie , zaniemówiła. Trochę się zaniepokoiła.
- Nie, dziękuje , nie ma takiej potrzeby.
- No dobrze. A co do pracy , to jutro mój asystent do pani zadzwoni. - A jednak trochę gburem jest... - Miło było z panią rozmawiać , do zobaczenia. - szeroko się uśmiechnął i odszedł.
Angeles się ucieszyła , że wyszedł pierwszy. Miała chwilkę na przemyślenie pewnych spraw. Chciała znaleźć jakieś wyjaśnienie , co do niej samej. Co do tego dziwnego uczucia w niej. Chciała , ale... Widząc , że Angeles została sama, rozbawiona Maja , czym prędzej podeszła i przysiadła się do zamyślonej blondynki.
- No kochana! To twój chłopak ? Narzeczony? Mąż? - dopytywała z iskierkami w oczach.
Angie spojrzała na nią znudzonym wzrokiem.
- Nie , nie i tym bardziej nie. - odparła , dopijając swą herbatę.
- Ale jak to?
- Tak to.
- Przecież rozmawialiście z ponad dwie godziny! A na dodatek tak uroczo razem wyglądaliście. Nie

gadaj głupot. - rzekła , śmiejąc się.
- Maja! Ja go nawet dobrze nie znam. Staram się u niego o pracę i tyle.
Brunetka od razu trochę spoważniała.
- Aah... No , tak. - odparła. - Ale przyznaj , że urody ,to mu nie brakuje. - dodała i ponownie się roześmiała.
- Ajj Maja... -Anegles powolnie wstała od stolika. - Ja już muszę iść. Trochę źle się czuje.
- Coś ci jest? - dopytała ciemnowłosa , również wstając.
- Nie wiem. Dziwnie brzuch mnie boli, ale to pewnie dlatego , że dzisiaj prawie nic nie jadłam. - odpowiedziała bez namysłu. - To na razie! - dodała , a po chwili , jak najszybciej wyszła z kawiarni.
Nie chciała już słuchać paplaniny o Castillo. Miała go już dzisiaj dosyć. Teraz chciała znaleźć się w ciepłym łóżku , aby móc odetnąć się od rzeczywistości...
***
Następnego dnia Angeles nie wstała już tak , jak poprzedniego ranka. Czuła się niewyspana oraz bolała ją głowa. Nic dziwnego. W nocy kobieta nie mogła zasnąć. Choć była zmęczona , a jej powieki same się kleiły , nie potrafiła. Przez cały czas przekręcała się z boku na bok i teraz widać tego skutki. Angeles podniosła się z łóżka , po czym poczłapała do toalety. Gdy spojrzała w lustro , przeraziła się. Wyglądała gorzej , niż zombie. Poczochrane włosy oraz podkrążone oczy , wyglądały u niej na twarzy przerażająco. Blondynka szybko wykonała poranne czynności i wróciła do swego pokoju, gdzie ubrała na siebie ciemne dżinsy , szary t-shirt oraz długi, ciepły kardigan. Zeszła niemrawym krokiem na dół, w celu zrobienia sobie kawy na orzeźwienie . Weszła do kuchni , nalała do dzbanka wody , zagotowała ją , a następnie usiadła przy stoliku i z niecierpliwością czekała na swój napój. W tym samym czasie do pomieszczenia wszedł Alexander. Angie uśmiechnęła się na jego widok , lecz mężczyzna nie odwzajemnił tego czynu, wprost przeciwnie , nawet na nią nie spojrzał.
- Umm... Dzień dobry. - rzekła po chwili , uważnie patrząc na krzątającego się po kuchni mężczyźnie.
Alexander burknął tylko coś pod nosem , po czym szybko się ulotnił z kuchni. Angie była trochę zaskoczona zachowaniem Alexandra. Przecież nawet ze sobą nie rozmawiali , a on zachowywał się wobec niej , jakby się pokłócili i to jeszcze z jej powodu.
Dziwnie - pomyślała , a wtedy usłyszała dźwięk gwizdka od czajnika.
Poderwała się z miejsca i zaczęła przygotowywać swój napój. Spowrotem usiadła na krześle , co trochę upijając kawę. Po paru minutach siedzenia , poczuła wibracje w swej kieszeni. Serce jej zabiło mocniej. Wyciągnęła telefon i spojrzała na wyświetlacz. Dzwonili z firmy Castillo. Angie niczym zahipnotyzowana wpatrywała się w ekran , lecz w porę oprzytomniała i odebrała.
- Słucham? - odezwała się drżącym głosem.
- Dzień dobry. Czy rozmawiam z Angeles Carrarą? - zapytał męski głos, ten sam kiedy dzwoniła do tej firmy po raz pierwszy.
- Tak , tak to ja.
- Dzwonię w imieniu pana Germana Castillo. Jestem jego asystentem. Chciałbym panią poinformować , że została pani przyjęta na posadę sekretarki pana Castillo. - rzekł znudzonym tonem.
Gdy Angie usłyszała te słowa o mało co nie upadła ze szczęścia. Wreszcie udało jej się! Udało jej się znaleźć pracę i ją otrzymać. Nie wierzyła w to.
Przez chwilę milczała , próbując poskładać jakieś logiczne zdanie, gdyż w jej głowie krążyło tysiąc myśli. Radosnych myśli.
- Na prawdę? - zapytała w końcu. - Bardzo dziękuje!
- Tak. Niech się pani dzisiaj zjawi w głównej firmie pana Castillo o 13. Da pani cały rozkład , dzięki czemu będzie pani mogła się z nim zapoznać.
- Dobrze , dziękuje.
- Do widzenia.- odparł , po czym się rozłączył.
- Do widzenia. - rzekła szeptem, nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło.
Odłożyła słuchawkę , pusto patrząc w jeden punkt. Miała wrażenie , że teraz może zrobić wszystko. To był mały krok w stronę lepszego życia!
- Chyba dostałaś dobre wieści. - z amoku ocknęła ją starsza pani , która przygotowywała śniadanie.
- T-tak... Dostałam tą pracę.
- Cieszę się.
- Ja również....Zarobię trochę pieniędzy , spłacę u pani dług i będę mogła rozpocząć samodzielne życie. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
Konstancja , słysząc słowa blondynki , przerwała przygotowywanie posiłku i spojrzała w stronę Angeles.
- Dziecko jaki dług? Jaki dług?
- Przecież dzięki pani jakoś mi się teraz żyje. Gdyby nie pani , to...
- To co? - przerwała jej. - Prędzej , czy później również znalazłabyś wtedy pracę. Nie przesadzaj. - dodała , po czym wróciła do swojego zajęcia.
Angie zamilkła. Zaczęła się zastanawiać nad słowami pani Konstancji. Nie rozumiała jej wcale. Normalny człowiek domagałby się "spłaty długu". Aby już nie poruszać tego tematu , Angeles postanowiła dowiedzieć się od starszej pani , czegoś więcej o Alexandrze.
- Widziała się pani dzisiaj z Alexandrem? - zapytała.
- Tak , a coś się stało?
- Nie... To znaczy, nie wiem. Napotkałam go dzisiaj , ale wydawał się być... zły? Obrażony? I miałam wrażenie , że przeze mnie. - odparła cichym głosem, patrząc na staruszkę,która przysiadła się obok niej.
- Posłuchaj... Alexander jest... Jest inny. Łatwo go zranić , byle czym.
- Czyli go zraniłam? - wtrąciła zmartwiona.
- W pewnym sensie tak, ale ten sens jest jego sensem.
- Nie bardzo rozumiem.
- Bo widzisz... Alexander ma bardzo złą przeszłość. Wiele przeszedł i teraz po prostu stał się inny od wszystkich. - rzekła spokojnym tonem.
Angeles miała wiele wyjaśnień , co do zachowania Alexandra, ale to co powiedziała jej starsza pani , całkowicie zbiło ją z tropu. Miała mętlik w głowie.
- Dobrze , ale czy to wszystko ma coś wspólnego z jego złym nastawieniem do mnie? Przecież niedawno był dla mnie taki uprzejmy. Polubiłam go , na prawdę.
- I tu zrobiłaś błąd.
- Jak to ?
- Trafiłaś na... - tutaj staruszka urwała swą wypowiedź , gdyż do kuchni wszedł ponownie Alexander. - Alexandrze, dzień dobry.
Mężczyzna nadal się nie odezwał. Angie czuła się niezręcznie. Nie wiedziała jak ma się wobec niego zachowywać. Czy być dobrą i zwyczajnie zapytać się , co się takiego stało , czy dać sobie spokój i zająć się własnymi sprawami. Nie potrafiła wybrać, lecz ostatecznie postanowiła , że po śniadaniu porozmawia z nim i wszystkiego się dowie.
***
Po posiłku , tak jak Angie sobie zaplanowała , poszła do pokoju Alexandra,aby z nim pomówić. Okazało się jednak , że mężczyzny nie było w domu. Zrezygnowana Angeles , zeszła na dół , aby chwilę odpocząć przed telewizorem. - Szukasz Alexandra? - usłyszała z oddali.
Spojrzała w stronę starszej pani , która właśnie szła na zakupy. Angeles na pytanie kobiety wstała , po czym podeszła do niej.
- Tak. Wie pani gdzie on może być?
- Tak , wiem. Poszedł do ogrodu. Zawsze tam chodzi ,kiedy chce coś przemyśleć. - odparła , a po chwili wyszła.
Angie szybko nałożyła buty ,po czym wybiegła w stronę ogrodu. Będąc w nim , spowolniła kroku. Szła uważnie się rozglądając dookoła siebie. To było kolejne miejsce , w którym czuła się nieswojo. Pomimo tego , że było przedpołudnie , ogród wyglądał trochę strasznie.
Idąc, zauważyła w oddali zarys sylwetki człowieka. Przyśpieszyła , a po paru minutach dostrzegła , że przed nią idzie Alexander. Nieśmiało podeszła do niego i stanęła obok.
Mężczyzna trochę się wystraszył. Nie spodziewał się w tym miejscu kogoś oprócz niego, a kiedy zauważył Angeles , zorientował się , że pewnie będzie chciała z nim porozmawiać. I nie mylił się.
- Możemy pomówić? - zapytała niepewnie.
- Ta... - odparł , nadal patrząc w dal.
- Coś się stało? Dzisiaj rano byłeś...inny niż zazwyczaj.
- Dostałaś tą pracę , co nie? - zapytał , kompletnie ignorując pytanie kobiety.
- T-tak. - odparła , nie rozumiejąc co to ma do rzeczy. - Ale ja przyszłam porozmawiać o tobie , a nie o mojej pracy.
- Dopóki tam pracujesz , nie mamy o czym rozmawiać. - rzekł krótko , po czym ruszył przed siebie.
Angeles kompletnie go nie poznawała. Wydawał się być kimś innym. Kimś obcym. Widać było po nim , że na prawdę coś jest na rzeczy. Choć nie znała go zbyt długo , wiedziała , że się zmienił. A najdziwniejsze było w tym wszystkim to , że jeszcze wczoraj był również zupełnie inny.
Człowiek o dwóch twarzach...- pomyślała , patrząc na odchodzącego Alexandra.
Nadal chciała z nim porozmawiać , lecz czas jej na to nie pozwalał. Zbliżała się godziny 12 , co oznaczało , że za godzinę ma się zjawić w firmie Castillo. Ciężko westchnęła , po czym ruszyła w powrotną drogę, rozmyślając nad wszystkim.
***
Gdy dotarła na miejsce firmy , czuła się przy tym budynku , jak mała myszka. Wieżowiec był ogromny! Angie jeszcze chyba nigdy nie widziała tak wysokiego budynku. Niepewnym krokiem weszła do środka. Nie wiedziała, w którą stronę ma dalej pójść. Kompletnie straciła orientacje. Na szczęście udało jej się dostrzec w oddali recepcję. Podeszła do biurka, gdzie siedział przed nim jakiś mężczyzna.
- Um, dzień dobry. - przywitała się pierwsza.
Mężczyzna powolnie uniósł twarz , uważnie patrząc na zdenerwowaną kobietę.
- Witam. W czymś pomóc? - zapytał , nagle uśmiechając się.
- Miałam się tu dzisiaj zjawić , po potrzebne papiery.
- Ah tak. Nazywa się pani... - tu urwał i zerknął na jakąś karteczkę. - Angeles Carrara i była pani umówiona z panem Castillo?
- Dokładnie. - uśmiechnęła się nerwowo.
Przy tym mężczyźnie czuła się niekomfortowo. Na dodatek miała wrażenie , że facet cały czas patrzy się na nią takim wzrokiem , jakby chciał ją pożreć.
Napięcie zwróciła twarz na swą torebkę, udając , że czegoś szuka.
- W takim razie pan Castillo swe biuro ma na 21 piętrze.
Angeles uniosła wzrok , dziękując , po czym jak najprędzej udała się do windy. W duchu modliła się , aby nikt w tym samym czasie nie jechał windą. Nikogo tu nie znała , prócz Germana , a jeśli ktoś by ją zaczepił , zapewne by spanikowała i zrobiła z siebie totalną idiotkę.
Weszła do środka , po czym niepewnie nacisnęła numer piętra 21 i czekała.
Czekała dosyć długo, ale na szczęście nikt nie wchodził do windy z czego kobieta się ucieszyła.
Gdy winda ukazała numer 21 , Angeles wyszła , a następnie skierowała się wprost do następnej recepcji. Znowu. Podeszła bliżej i bez zbędnych rozmów , pozwolono jej wejść do środka biura. Niepewnym ruchem otworzyła wielkie drzwi.
Jej serce podskoczyło , aż do gardła. Stanęła jak słup , widząc po raz kolejny mężczyznę elegancko ubranego - Germana Castillo. Nie wiedziała co ma robić. Spanikowała.
German widząc zaskoczenie oraz niepewność na twarzy kobiety , niepewnie uśmiechnął się , po czym podszedł do Angie bliżej.
- Dzień dobry panno Angeles. - rzekł , delikatnie całując grzbiet jej dłoni.
Blondynka zadrżała pod wpływem jego ciepłych ust. Czuła jakby przed chwilą nie całował ją mężczyzna , lecz jakby muskały ją skrzydła motyla. Coś nieprawdopodobnego.
- Halo ? Słyszy mnie pani?
Angie ocknęła się. Zrobiło jej się głupio , że odleciała w tak ważnym dniu. Lekko poczerwieniała , lecz starała się to ukrywać.
- Eem... Przepraszam , zamyśliłam się. - odparła cicho.
- Nic nie szkodzi. - zaśmiał się. - Proszę siadać. - dodał, wskazując na skórzany fotel.
Kobieta skinęła głową i posłusznie usiadła na wyznaczonym miejscu. Natomiast German zasiadł przed biurkiem, po czym zaczął wyjmować papiery, a kiedy skończył włożył je w teczkę i podał kobiecie.
- To są pani papiery. Jest tam wszystko napisane , więc nie będzie pani musiała mnie co chwilę o wszystko pytać. - zaśmiał się , lecz Angie to wcale nie bawiło, a wprost przeciwnie.
Nie uśmiechnęła się , ani też nie spojrzała na mężczyznę. Po prostu wzięła do rąk teczkę i ją otworzyła. Wzięła do ręki pierwszą lepszą kartkę i uważnie zaczęła ją analizować.
Castillo miał szansę dokładnie przyjrzeć się kobiecie.
Miała blond loki , które spoczywały na jej ramionach oraz bardzo delikatne rysy twarzy. Wyglądała naprawdę niewinnie. Dodatkowo jej lekko opalona cera , idealnie kontrastowała z dobrze widocznymi , malinowymi ustami. Angeles była kompletnym przeciwieństwem jego narzeczonej. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu.
German musiał to przyznać - tej kobiecie urody nie brakuje.
Spadł na ziemię , kiedy dostrzegł , że ich spojrzenia się napotkały. Najpierw przez ułamek sekundy , lecz później zdawało się , że wpatrują się w siebie przez dłuższą chwilę.
Angeles zatopiła się w jego czekoladowych tęczówkach , lecz nie mogła tak się zachowywać. To jest jej szef ,który ma narzeczoną , wiedzie szczęśliwe życie.
To niestosowne. Kobieta odwróciła wzrok, przez co German już całkowicie oprzytomniał.
- Ekhem... Dobrze. Tak , więc proszę przeczytać to wszystko. Pani praca rozpoczyna się o godzinie 8 , ale może pani przyjść wcześniej.- rzekł oschle.
- Dobrze. Dziękuje jeszcze raz i do widzenia. - odparła , wstając , po czym wyszła z pomieszczenia, pozostawiając po sobie delikatny zapach kobiecych perfum.
***
Cześć! :)
Przepraszam , że rozdział dość długo się nie pojawiał ;/ Tak jakoś wyszło.
Ale już wszystko jest :)
Zapraszam do komentowania :D
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz